Zasnąłem, nie przypuszczając, że przebudzę się w nowej
rzeczywistości. Poszedłem umyć twarz i z przerażeniem stwierdziłem, że nie
widzę swojego odbicia w lustrze, choć ledwie przed tygodniem usunięto mi zaćmę
z oka. Pomyślałem, że nowa soczewka mi się odkleiła na tyle, że nie widzę tego,
co na szkle lub za nim. Bo samo lustro widziałem doskonale. Nie zdążyłem
jeszcze ochłonąć, gdy u drzwi zadzwonił dzwonek, wyraźnie natarczywy, tak jakby
ktoś na przycisku tego dzwonka się oparł. Trzech ponurych facetów, w czarnych i
długich płaszczach, w kapeluszach z takimi rondami, że twarzy nie sposób było
dostrzec, bezceremonialnie wepchało mi się do mieszkania.
- Ubrać się ciepło i idzie pan z nami. – Głos był jakiś taki metaliczny, z pogłosem jak na koncercie hardrockowym, w tonie nieznoszącym sprzeciwu.
- Ubrać się ciepło i idzie pan z nami. – Głos był jakiś taki metaliczny, z pogłosem jak na koncercie hardrockowym, w tonie nieznoszącym sprzeciwu.
Dziwne, ale wydawało mi się, że mamy początek
wiosny albo niesamowitą odwilż, a ja nie znosiłem się nadmiernie pocić. Gdzieś
jednak w podświadomości zaświtała mi myśl, że oni nie żartują. Wyszliśmy z
mojego mieszkania prosto do olbrzymiej i strasznie chłodnej sali w ponurych
marmurach, bardziej ponurych niż stroje tajniaków. Mroziło nie tylko prawdziwym
mrozem, ile przygnębiającą atmosferą, choć sala była wyjątkowo jasna. Na
przeciwległym jej krańcu, na sporym podwyższeniu, zmuszającym patrzeć do góry,
co potęgowało wrażenie własnej miernoty, było olbrzymie biurko z tkwiącym nad
nim zarysem głowy, której kształtów nie dało się rozpoznać z takiej odległości.
- Z kim my tu mamy do czynienia? - Praktycznie ten sam metaliczny głos przemówił do siebie, jeszcze bardziej mrożąc moje członki. Kontynuował nie bacząc na moje rozterki:- A tak, Asmo, stary ateista, przypadek właściwie beznadziejny. Powinien być od razu skierowany do piekła.
- Z kim my tu mamy do czynienia? - Praktycznie ten sam metaliczny głos przemówił do siebie, jeszcze bardziej mrożąc moje członki. Kontynuował nie bacząc na moje rozterki:- A tak, Asmo, stary ateista, przypadek właściwie beznadziejny. Powinien być od razu skierowany do piekła.
Zapanowała krótka cisza, zmącona szelestem
przewracanych kartek. Pomyślałem, że to piekło byłoby dobrym rozwiązaniem, bo
jeszcze bardziej niż pocić się z upału, nie cierpię takiego chłodu. A przecież
skoro w piekle upał, w niebie musi być zimno.
- Nie mędrkuj! - strofował mnie głos, co świadczyło o tym, że on czyta moje myśli. Ledwie zdołałem pomyśleć, że jest niedobrze, bardzo niedobrze, a głos znów swoje.
- A tak, Asmo, niedobrze dla ciebie, ale i niestety dla mnie również. Nie widzę ciężkich przewinień, a i już część kary masz właściwie za sobą. Co z tobą zrobić?
Zapytałem sam siebie: jakiej kary? Nie przypominam sobie, aby mnie ktoś karał inaczej jak mandatem za złe parkowanie.
- Kilkanaście lat z żoną jędzą piechotą nie chodzi, więc w drobnej części można ci to zaliczyć na poczet - wyjaśnił mi dyplomatycznie głos. - To nawet w jakiś sposób tłumaczy twój ateizm. Pójdziesz na trzeci, najniższy poziom czyśćca. Tylko mi nie mów, że nie wiesz o czym ja mówię. Czytałeś przecież to, co pisała Maria Simma1. To tak faktycznie wygląda, nawet jeśli w to na razie nie wierzysz.
- Tak, czytałem, ale jeśli wolno, czyściec jest dla tych, co chcą Boga. Mnie tam do niego niepilno - próbowałem oponować.
- Powiedziałem, nie mędrkuj. Pobędziesz siedem tysięcy lat w czyśćcu, będziesz tak chciał Boga, jak wczoraj chciałeś się przespać z tą o trzydzieści lat młodszą Moniką, stary bezecniku.
- Dlaczego siedem tysięcy lat?! Co ja tam będę robił tak długo? Może ja przedtem zajrzę do piekła? Zawsze powinna być jakaś możliwość wyboru...
Coś huknęło z taką siłą, że mnie powaliło na posadzkę, jeszcze zimniejszą niż powietrze.
- Ze mną się nie dyskutuje! Rozumiesz?! Wyborów się zachciało porąbanemu liberałowi. Będziesz nawiedzał ateistów w snach i mówił im, że się mylą. To wprawdzie beznadziejna sprawa, bo jak ich znam, pójdą do psychiatry po pigułki, żeby im się śniło coś przyjemnego. Dostaniesz worek placebo i będziesz im je podmieniał. Tylko tych prawdziwych nie żryj, i tak przelecą przez ciebie, jak przez wiadro bez dna, bo tylko duchem jesteś.
- Oni będą prędzej wariować na te moje nawiedzenia, niż uwierzą mi, tym bardziej we śnie, że jest życie po życiu - próbowałem jednak zaprotestować. Żal mi było kumpli po światopoglądzie.
- A ty myślisz, że kogo ja tu mam, jak nie samych wariatów?! Na własne życzenie się tu znaleźli, a teraz lamentują. Ja im czyśćca nie wymyśliłem, sami sobie wykoncypowali, a ja mam teraz paskudną, papierkową robotę. Kiedyś było prosto. Stałem sobie przy bramie, tego do piekła, tego do nieba, raz na zawsze i amen. Przez ten czyściec diabły mnie alarmującymi ponagleniami nękają, bo niedobry i przestoje u nich. Kotły muszą wygaszać, przez co tu, cholera, przebacz mi Panie to szkaradne słowo, tak zimno.
- Nie mędrkuj! - strofował mnie głos, co świadczyło o tym, że on czyta moje myśli. Ledwie zdołałem pomyśleć, że jest niedobrze, bardzo niedobrze, a głos znów swoje.
- A tak, Asmo, niedobrze dla ciebie, ale i niestety dla mnie również. Nie widzę ciężkich przewinień, a i już część kary masz właściwie za sobą. Co z tobą zrobić?
Zapytałem sam siebie: jakiej kary? Nie przypominam sobie, aby mnie ktoś karał inaczej jak mandatem za złe parkowanie.
- Kilkanaście lat z żoną jędzą piechotą nie chodzi, więc w drobnej części można ci to zaliczyć na poczet - wyjaśnił mi dyplomatycznie głos. - To nawet w jakiś sposób tłumaczy twój ateizm. Pójdziesz na trzeci, najniższy poziom czyśćca. Tylko mi nie mów, że nie wiesz o czym ja mówię. Czytałeś przecież to, co pisała Maria Simma1. To tak faktycznie wygląda, nawet jeśli w to na razie nie wierzysz.
- Tak, czytałem, ale jeśli wolno, czyściec jest dla tych, co chcą Boga. Mnie tam do niego niepilno - próbowałem oponować.
- Powiedziałem, nie mędrkuj. Pobędziesz siedem tysięcy lat w czyśćcu, będziesz tak chciał Boga, jak wczoraj chciałeś się przespać z tą o trzydzieści lat młodszą Moniką, stary bezecniku.
- Dlaczego siedem tysięcy lat?! Co ja tam będę robił tak długo? Może ja przedtem zajrzę do piekła? Zawsze powinna być jakaś możliwość wyboru...
Coś huknęło z taką siłą, że mnie powaliło na posadzkę, jeszcze zimniejszą niż powietrze.
- Ze mną się nie dyskutuje! Rozumiesz?! Wyborów się zachciało porąbanemu liberałowi. Będziesz nawiedzał ateistów w snach i mówił im, że się mylą. To wprawdzie beznadziejna sprawa, bo jak ich znam, pójdą do psychiatry po pigułki, żeby im się śniło coś przyjemnego. Dostaniesz worek placebo i będziesz im je podmieniał. Tylko tych prawdziwych nie żryj, i tak przelecą przez ciebie, jak przez wiadro bez dna, bo tylko duchem jesteś.
- Oni będą prędzej wariować na te moje nawiedzenia, niż uwierzą mi, tym bardziej we śnie, że jest życie po życiu - próbowałem jednak zaprotestować. Żal mi było kumpli po światopoglądzie.
- A ty myślisz, że kogo ja tu mam, jak nie samych wariatów?! Na własne życzenie się tu znaleźli, a teraz lamentują. Ja im czyśćca nie wymyśliłem, sami sobie wykoncypowali, a ja mam teraz paskudną, papierkową robotę. Kiedyś było prosto. Stałem sobie przy bramie, tego do piekła, tego do nieba, raz na zawsze i amen. Przez ten czyściec diabły mnie alarmującymi ponagleniami nękają, bo niedobry i przestoje u nich. Kotły muszą wygaszać, przez co tu, cholera, przebacz mi Panie to szkaradne słowo, tak zimno.
To był argument nie do przebicia. Sam już nie
byłem pewien czy jestem przy zdrowych zmysłach. Najgorszym było to, że ta Maria
Simma pomagała tylko tym duszom, które były na dwóch wyższych poziomach. Z tymi
z trzeciego nie miała kontaktu, więc było wątpliwe, czy mi ktoś z żywych pomoże
gorliwą modlitwą, a kontakt z okultystami mógł tylko pogorszyć sprawę. Okultyzm
w tym świecie jest stanowczo zabroniony. Tak między Bogiem a prawdą, nie bardzo
wiedziałem, w czym tkwi różnica między tą
Simmą, a każdym innym okultystą. Pewnie ci drudzy nie nosili ze sobą różańców i
nie byli tak odpychający jak ona. To niejako tłumaczy, dlaczego okultyści mają
większe powodzenie wśród żywych, niż tacy nawiedzeni. Duchom pewnie fizjonomia
Simmy nie przeszkadza. Jeszcze bardziej martwiło mnie coś innego. Mogło być
tak, że ten zza biurka zamieni mnie w hipopotama, którego kiedyś ta Simma
spotkała jako duszę czyśćcową. Morda szkaradna, szczególnie jak ziewa i tyle
zbytecznego cielska, nawet jeśli niematerialnego. Jak się takim cielskiem
wkręcić w czyjś śpiący mózg? Już wychodziliśmy, gdy głos mnie jeszcze raz dopadł.
- Żaden hipopotam, wężem będziesz, jak przystało na wcielenie diabła.
- Żaden hipopotam, wężem będziesz, jak przystało na wcielenie diabła.
Gdy tylko opuściłem tę salę, z miejsca zaświtał
mi iście diabelski plan, co teraz bezsprzecznie dowodziło prawdziwości
istnienia diabłów. Bez względu na to, w jakiego mnie węża zamieni ten gość,
będę nachodził w snach tylko młode i ponętne ateistki. Wiele z nich pewnie
sypia całkiem nago... Może ten, z tym metalicznym głosem to doceni, bo sam
sobie zadam straszne cierpienie niemożliwego do spełnienia pożądania? Zaśmiałem
się szyderczo - he, he, he. W moim wieku nawet popatrzeć to prawdziwa
przyjemność. Po coś w końcu tę zaćmę dałem sobie usunąć.
Ciąg dalszy może nastąpi.
Przypisy:
1 - Maria Simma – mistyczka katolicka, mająca podobno kontakt z duszami czyśćcowymi.
1 - Maria Simma – mistyczka katolicka, mająca podobno kontakt z duszami czyśćcowymi.
PS. Inspiracje zaczerpnąłem z: http://www.fronda.pl/a/co-mowia-dusze-w-czysccu-cierpiace,121477.html
Mam wrażenie, że Asmo, w pierwszej kolejności, dostanie zlecenie na nawracanie Anny Grodzkiej. Miejmy nadzieję, że ona też nago śpi...
OdpowiedzUsuńNo co? Jak horror to horror!
He he, właśnie - jak na liberała przystało musi uznać jej kobiecość...
UsuńJako liberał w pełni uznaję jej kobiecość, jak facet powiem, że jest brzydsza nawet od Simmy.
UsuńAle stwierdzam stanowczo i z pewnym zawodem, że nie czytacie z uwagą. To żadne czyśćcowe cierpienie, bo ja bym ją w nocy straszył, i tylko straszył, z sadystyczną przyjemnością, nie czując żadnego pożądania, co jest warunkiem koniecznym tegoż cierpienia.
Chyba będę Was musiał podszkolić w idei czyśćca ;)
Czekam niecierpliwie na szkolenie, bo tej Simmy jakoś nie mam ochoty studiować.
UsuńMnie każesz nawracać Grodzką, a sam nie chcesz czytać Simmy. To ona jest prawdziwym znawcą tematu.
UsuńAleż bynajmniej! Nie każę Ci nawracać gołej Grodzkiej, aż tak wredny nie jestem... Sugerowałem tylko by robił to bohater horroru. On jest postacią fikcyjną więc chyba mu wszystko jedno kogo nawraca?
UsuńJako autor, nie wiem czy jestem aż tak okrutny jak twórcy prawdziwego czyśćca ;)
UsuńNo cóż, boję się... czego?
OdpowiedzUsuńAno tego, żeby zaćma
nie przeniosła się na mózg (hm...)
Ja też się tego boję. W takich przypadkach można wpaść w ręce egzorcystów i sam nie wiem, co jest gorsze? ;)))
Usuńopowieść zaczęta od TRÓJKI(3 oprawców,3 poziomy ,ale pojawiła się równie magiczna 7),czyli standard.Od razu pomyślałem o Inkwizycji w wydaniu Eco-czyli talenta są.
OdpowiedzUsuńDelikatny ten horror ,ale czekam na dreszcze w następnych odcinkach.Fantazjuję-ale czekam na mrożące krew w żyłach wątki o homoseksualistach ,pedofilach i hipokrytach z piekła rodem-co to będzie ,co to będzie -tego nie wie nikt ?Powodzenia ,zapowiada się ciekawa wizja ,polityka w TYM kraju jest przewidywalna -a TU spodziewam się prawdziwego talentu objawienie...
P.S.Chyba się rozkręci-brak mi krwi, subtelnej erotyki i ....verte
Tak, rzeczywiście jest delikatny, ale gdybyś zajrzał w etykiety pod notką... ;)
UsuńNie lubię spełniać oczekiwań czytelników, to się kłóci z pojęciem suspensu.
Hipopotam jako dusza czyśćcowa? To ja całe życie na diecie, a potem hipcio? O, nie zgadzam się!
OdpowiedzUsuńDobrze Ci zrobiła ta operacja, bo tekst świetny !!!
Ja tam lubię horrory, nawet po nich lepiej śpię:-)
Ja bym nie wpadł na pomysł tego hipopotama, to ta Simma ;) Ale przyznaję jej, pomysł świetny dla tych walczących heroicznie z nadwagą :D
Usuńakurat tak się dziwnie składa, że hipopotam to po rosyjsku "biegiemot", czyli czy wąż, czy hipopotam, to i tak jakiś diabeł...
Usuńmasz trochę racji w temacie obecnych horrorów, w których "gore" przeważa nad "psycho" i są w tym naprawdę nudne... za to gustuję w oldskulu tego gatunku, a polska kinematografia nie ma się czego wstydzić w tym temacie...
OdpowiedzUsuńzaś co do Twojej produkcji, to nieźle Ci to wyszło, ale jakoś nie postrzegam tego jako horror sensu stricte... raczej jako humoreskę, niemniej jednak nie zmienia to faktu, iż fajnie się to czyta...
p.jzns :)...
Tak nie do końca, tylko trzeba dać susa poza mainstream.
UsuńMasz rację, polska kinematografia to w ogóle i ogólnie horror. Dobry reżyser, dobry scenariusz, dobra obsada, bez zastrzeżeń operator i scenograf, ale i tak każdą produkcję spieprzy... dźwiękowiec. Gdy oglądam współczesny polski film w telewizji, mam obawy czy mój pilot do telewizora to wytrzyma.
UsuńMuszę w Was wyrobić nawyk sprawdzania etykiety pod notką :D
taki hiczkok wzięty ze snu ,inspiracja do przewidzenia (suspens? ). Pośledzę ,ale taka pisanina bez wulgaryzmów a la twardoch ,czy wega skaże Cię na szufladę.Czas wynurzyć się z leśniczówki i poszerzyć grono czytelników ,krytyków-bo zamknięta grupka fanów zawsze Ci będzie kadzić .... .A to czysta hipokryzja.Staram się być szczery-doczytałem w pierwszym rzucie tylko do 3 oprawców ,a dalej pobieżnie -reszta była przewidywalna.Wydaje mi się ,że opisy erotyczne Twoich starczych snów mają źródła biblijne,mitologiczne,dantejskie ,żywoty natchnionych ,zwidy i przepowiednie- taki kongomerat ,inaczej bigos.PRAWDZIWA CNOTA KRYTYK SIĘ NIE BOI.
UsuńP.S.piszesz prosto i przystępnie-nie będzie zatem problemów z tłumaczeniem na inne języki i szerszy rozgłos.Sam się pobawię i spróbuję potłumaczyć fragmenty najbardziej przerażające na slango-grypsere dla znajomych z tzw.marginesu-niech i ich coś przerazi w ciemnej piwnicy....powodzenia-zainteresowanie jest,będzie sława..
p.s
UsuńKongo-rzeka,język( tajemnicza opowieść-rzeka,epistoła niesamowitości)
merat-nazwa w kulturze arabskiej i perskiej-oznacza lustro.
patrzeć w lustro itd
brak tytułu